Kultura Ameryki Południowej pociąga Europejczyków i zachwyca swoją różnorodnością, energią i emocjonalnością, do której nie nawykł przeciętny mieszkaniec Europy. Latynoski pielgrzym odwiedzający Sanktuarium Jana Pawła II całym sobą wyraża zaangażowanie w wiarę i szacunek do relikwii. Dla nas, Europejczyków, to podejście do wiary jest ożywcze. Dla Jana Pawła II pierwsze kontakty z kulturą Ameryki Południowej na pewno były czymś nowym. Natomiast biorąc na siebie odpowiedzialność za Kościół na świecie, polski papież bardzo szybko odnalazł się w ówczesnych realiach tamtejszych wspólnot i podjął aktywne działania wspierające ludzi mieszkających w tamtym regionie świata.
Jan Paweł II 9-krotnie odwiedza Amerykę Południową. Szczególnie w latach 90-tych jest obecny i aktywny w większości krajów tego kontynentu. 500-tna rocznica ewangelizacji Ameryki jest jednym z pierwszych powodów odwiedzin papieża. Podejmuje on problematykę pokoju wobec imperialistycznych zakusów Wielkiej Brytanii, przy okazji sporu z Argentyną o Falklandy i Malwiny. Jest aktywnym mediatorem w obliczu konfliktu między Argentyną a Chile o Kanał Beagle, posyłając tam doświadczonego kardynała Antonio Samorè.
Odważnie wypowiada się na temat dyskryminacji ludności tubylczej w Paragwaju. Mówi o dotkliwej biedzie, głodzie i zacofaniu Boliwii i Ekwadoru. Wzywa Kolumbijczyków do położenia kresu handlu narkotykami i zaprowadzenia pokoju w obliczu trwającej tam wtedy wojny domowej. Wreszcie prosi o pokój wobec rozciągniętego w czasie konfliktu sił rządowych i Świetlistego Szlaku w Peru. Odwaga i nadzieja, która bije z jego postawy jest zauważana przez mieszkańców tego kontynentu.
15 lat po śmierci Jana Pawła II, papież Franciszek mówi z perspektywy historii o ewangelizacji Ameryki Południowej, która odbywając się za pomocą ludzkich środków, nie była wolna od grzechu. Jednakże łaska boża przemogła ludzką słabość i Słowo Boże dotarło do każdego zakątka kontynentu. Papież Franciszek, jako obywatel tego kontynentu, mówi: „Ten cud był możliwy, ponieważ zarówno ci, którzy przybywali, jak i ci, którzy ich przyjmowali potrafili otworzyć swoje serca i nie zamknęli się na to, co inny mógł im zaoferować na poziomie ludzkim, kulturalnym i religijnym. Te metyskie korzenie rodzą się z serca zdolnego kochać drugiego miłością płodną, czyli gotową stworzyć coś nowego, co go przewyższa i przerasta.“